Kultura

Lepiej być wykorzystywanym niż zbędnym

Czym jest praca? Wokół tego pytania krążył szwedzki reżyser Erik Gandini, przemierzając z kamerą różne regiony świata i przypatrując się ludziom o skrajnych statusach.

Nie chodzi bynajmniej o tradycyjny podział na bogatych i biednych, a raczej na szczęśliwych i nieszczęśliwych, zarówno z powodu braku pracy, jak i jej nadmiaru. Nic nie jest na tym świecie, pełnym absurdów, oczywiste. Zaglądamy więc do włoskich bogaczy w ich historycznych pałacach jak ze snów. Są pracoholikami, dla których bezczynność niedzielnego dnia jest koszmarem. Syn jakiegoś bon vivanta, który przez całe życie nie przepracował ani minuty (zajmowały go tylko kobiety i konie), żeby nie zwariować zamienił się w ogrodnika, choć ojciec mówi mu z politowaniem: Masz do tego ludzi! A ów od świtu do nocy podcina żywopłoty w gigantycznych labiryntach swego ogrodu.

W filmie „Świat po pracy” („After Work”) zaglądamy też do koreańskiej korporacji, w której wprowadzono zasadę PC-OFF. Takie nowe prawo, które ma chronić pracowników przed pracoholizmem rujnującym ich życie rodzinne. Po prostu o określonej godzinie wyłączany jest prąd w pecetach, na których pracują.

Zaglądamy do Kuwejtu – kraju tak bogatego, że na jedno miejsce pracy zatrudnianych jest 20 osób (stać ich!) i ludzie przychodzą do biur i nie mają ŻADNYCH zadań. Po prostu siedzą i przeglądają komórki albo oglądają filmy. Jedna pani opowiada, że przez 3 miesiące wykonała jedną rzecz – wysłała jakiś list. Wielu z nich mówi, że bezczynność i brak zajęcia rozkłada ich psychikę, a nadmiar wolnego czasu i pieniędzy plus brak pasji czyni słabymi (i w pewnym sensie bezwolnym) ludźmi, którzy, gdyby doszło do jakiegoś globalnego kataklizmu, byliby pierwszymi, którzy znikną z kuli ziemskiej, bo sobie zwyczajnie nie poradzą. Dziś jeżdżą najlepszymi samochodami i mają – to już standard każdej rodziny – co najmniej dwie służące.

Bohaterami filmu są kierowcy pracujący dla Amazona, tyrający od świtu do nocy w warunkach, o jakich wielu się nie śniło. Już nawet nie chodzi o sikanie do butelek z braku czasu. Ale np. o system pięciu kamer w ich samochodach, które śledzą każdy ich ruch i wysyłają ostrzeżenia. Oczywiście niby dla ich bezpieczeństwa. 

Współcześni niewolnicy i ludzie zbędni, których jest coraz więcej i będzie jeszcze więcej, bo rzesze robotów tylko czekają, aby przejąć ich miejsca pracy. Do czego zmierza świat poza generowaniem coraz większej ilości nieszczęśliwych ludzi? Czy lepiej być wykorzystywanym niż niepotrzebnym? Jak będzie wyglądało życie ludzi z dochodem gwarantowanym, do którego szykuje się świat…. 

Znakomity film szwedzkiego reżysera wszystkich tych pytań dotyka głęboko i bez patosu. A nawet z odrobiną humoru, pokazując młodych Włochów – 30 procent z nich świadomie wybrało zawodową bezczynność i zabawę jako model życia.


TUTAJ TRAILER: