Kultura

Body Parts, czyli jak się robi sceny rozbierane w filmach

Podobno w liczącej 800 stron umowie, jaką podpisują aktorzy grający w Hollywood, tylko pół strony zajmuje paragraf dotyczący scen rozbieranych.

Taka ciekawostka… a jest ich więcej w filmie „Body Parts”, który dla podkręcenia atmosfery przetłumaczono jako „Części intymne”. Inną, całkiem zabawną, jest fakt, że wiele aktorek grających nago nosi peruki intymne w „tych” miejscach, bo wtedy czuje się bezpieczniej, a scena łóżkowa z obcym człowiekiem – łatwiejsza do odegrania. Reżyserka filmu  zagląda nawet z kamerą do warsztatu takiej czołowej hollywoodzkiej peruczarki. Co tam jeszcze ciekawego? Ano to, że wiele, a być może większość scen łóżkowych (a raczej ujęć nagich ciał) to nie są ciała tych aktorek tylko dublerek. Jakoś się o tym nie pamięta, kiedy wciąga nas jakaś scena. A to są całe rzesze kobiet o pięknych ciałach, które pracują w branży filmowej. Pamiętacie scenę pod prysznicem z „Psychozy” Hitchcocka? Tam głównie gra ciało innej kobiety (wcale nie Janet Leigh) i właśnie z nią jest wywiad. Pani ta, która wygląda dziś jak dobrze utrzymana 102-latka, opowiada z pewnym żalem, że to ona w nim przecież „tak naprawdę zagrała”.

Z filmu można się między innymi dowiedzieć, jak markowane są pewne sceny intymne i że uczą tego specjalnie zatrudnione koordynatorki (wygląda to naprawdę śmiesznie) oraz że o ile na planach thrillerów czy filmów akcji, gdzie są sceny przemocy, pracują całe zastępy terapeutów, to nie ma ich w filmach ze scenami rozbieranymi, a przecież tutaj dochodzi do „nadużyć”. Jakich? Ano takich, że aktor dostaje w jakieś scenie autentycznej erekcji. Szok i niedowierzanie, co? Jest cały passus w filmie o tym, jak pewna aktorka tego czegoś doświadczyła i, jak to mówią, przerwała milczenie. A potem wiele aktorek, anonimowo zapewne, by nie tracić przyszłych kontraktów, do niej pisało i się z nią solidaryzowało.

I tutaj dochodzimy do centralnej kwestii o roli kobiecego ciała jako towaru. Tak to widzi reżyserka. Przypomina (i to jest z kolei dla mnie ciekawostka), że kino lat 30. na przykład pełne było tzw. silnych kobiet, które demonstrowały władzę nad mężczyznami, a potem, jakby ktoś wcisnął guziczek, wszystko się nagle zmieniło i kobiety stały się towarem, wszystko, co intymne na filmach już na całego służyło zaspokajaniu żądz męskich i ukazywało ich perspektywę. Serio?

W filmie ze cztery razy powtarzane jest jakieś zdanie dotyczące tej kwestii i muszę powiedzieć, że wtedy dochodzi do mnie, że oglądam kolejny film z tezą. Z nieco zbyt nachalną ideologią walki o prawa kobiet. Jakoś z feminizmem nie jest mi po drodze, trochę znam jego „złożone” podłoże historyczne i w ogóle nie lubię łopatologii.
Początkujące aktorki, które godzą się na sceny rozbierane, np. jedną w filmie, są bardzo oburzone, kiedy w trakcie kręcenia reżyser każe im zrobić to po raz drugi, bo modyfikuje scenariusz. One protestują, a on wtedy mówi: „To telefon do agenta!”. I one miękną. Nikt nie lubi, jak umowy są łamane, wiadomo, ale trzeba być chyba bardzo naiwnym, wdeptując w hollywoodzki światek, żeby myśleć, że wszystko tam będzie po bożemu. Upokorzenie jest ceną, jaką się płaci za głupotę. Nie zawsze, ale często. Jedna scena rozbierana to jest ok, a dwie, to skandal?! Różnica nieduża, a granica została przekroczona. No i wtedy trza się powołać na umowy i standardy prawne. Są jak ta peruczka z włosów łonowych.

Chyba nigdy w życiu zawodowym nie czułam się stłamszona przez facetów, co najwyżej się zalecali, za to parę razy musiałam się mierzyć z babską zazdrością, lękami, kompleksami. Takie życie. Inna sprawa, że to facet wylał mnie z pracy, kiedy miałam małe dziecko. Jeszcze inna sprawa, że to zaowocowało przełomem w życiu i dziś jestem tu, gdzie jestem. A tak to może bym dalej podawała kawkę facetom, kto wie? Znam wiele wspaniałych kobiet, które nie muszą podkreślać, że są silne (bo są) i jeszcze do tego gnębione przez facetów. Czytałam też wiele historii o silnych babkach, które także w dawnych wiekach robiły, co chciały (miałam przyjemność redagować też o nich książkę, polecam http://www.pomalu.pl/2021/08/01/kobiety-na-krawedzi/

A w ogóle to kobiety rządzą mężczyznami przecie… Nie trzeba dodawać, że film „Body Parts” wyreżyserowała kobieta – Kristy Guevara-Flanagan. Chyba dobrze sobie radzi w tej męskiej branży. Dowiedziałam się o tym już po filmie, żeby się nie nastawiać, chociaż już po jakiś 10 minutach oglądania stało się to jasne…

tutaj trailer

https://www.youtube.com/watch?v=DNaMl2W2C3k&t=4s