Ludzie

Riefenstahl – o rozmiarach geniuszu i sile propagandy

Riefenstahl film fotos

700 pudeł nigdy niebadanych i niepublikowanych archiwaliów z prywatnych zasobów Leni Riefenstahl trafiło w ręce reżysera, który zrobił z tego film mocny i zagadkowy. Dotyka najważniejszych pytań z pogranicza sztuki i polityki.   

Po festiwalowej projekcji filmu Andresa Veiela „Riefenstahl”, który dosłownie wbił przepełnione kino w siedzenia, odbyło się spotkanie z reżyserem. Jeden z widzów zabrał głos i powiedział, że bardzo dziękuje panu Veilowi za ten film i ma nadzieje, że położy on wreszcie kres dwuznacznej fascynacji postacią Leni Riefenstahl. Jestem akurat odwrotnego zdania i uważam, że żadnego kresu fascynacjom nie położy. Dobrze zrobiony film „robi robotę”, czyli osiąga swój cel. Taki cel osiągnęła Riefenstahl, robiąc propagandowe majstersztyki dla Hitlera. Swój cel osiągnie też pan Andres, któremu chodziło o to, by powstał film „bez cenzury”, bo taką tworzone za życia artystki filmy o niej przechodziły. Bardzo dbała, by obraz jej był taki a nie inny, a jeśli ktoś się jej narażał, wytaczała mu proces o zniesławienie. Wytoczyła różnym osobom 50 takich procesów. Wystarczyło jakieś pytanie zadane jej na ulicy, a już padało hasło „Pozywam pana!”. Veiel przystąpił do tworzenia filmu o Leni w warunkach komfortowych, dostał kilkaset kartonów z jej archiwum, nie groziły mu żadne procesy, więc mógł sobie wyjść poza pewien schemat przedstawiania kontrowersyjnej pupilki Hitlera. Veilowi udało w filmie nie tylko opowiedzieć, kim była Riefenstahl, ale też – jaka była. I teraz pojawia się pytanie, czy wnikliwy portret psychologiczny artysty o dorobku nieporównywalnym – na tamte czasy i warunki – z nikim zamknie dyskusję o nim albo odwróci wektory oceny? Czy ujawnienie kłamstw Leni odnośnie tak wrażliwego tematu jak „wiedza o obozach zagłady” odczaruje jej obraz? Będąc mieszanką wybuchową – męskiej odwagi i kobiecego powabu, narcyzmu i nadwrażliwości, siły i wyrafinowania – Riefenstahl w pewnym sensie uosabia figurę artysty en general

Chyba należało by przeprowadzić jakąś sondę: Czy film Veila zmienił pani/pana spojrzenie na Leni Riefenstahl? Bardzo by mnie ciekawiły jej wyniki, zwłaszcza w kontekście pewnych scen, takich jak fragmenty talk show z lat 70., do którego zaproszono Riefenstahl i posadzono obok pani Kretschmer, niemieckiej robotnicy. Obie panie są w podobnym wieku – po siedemdziesiątce – i mają odmienne spojrzenie na wypadki wojenne. Kretschmer z pogardą i niedowierzaniem kwituje rzekomą niewiedzą Riefenstahl na temat hitlerowskich zbrodni. „Kiedy obejrzałam pani film „Błękitne światło”, zafascynował mnie z technicznego punktu widzenia. Ale późniejsze pani rzeczy mnie zasmuciły: że kobieta kręci filmy przeciwko ludzkości”. Kretschmer twierdziła, że nikt, a przynajmniej żaden mieszkaniec dużego miasta, nie mógł powiedzieć: nie wiedziałem, co się dzieje. I ta prosta robotnica stwierdza dalej: to są dzieła „szczurołapa”, uwodzicielskie i ona nigdy by się na kręcenie ich nie zgodziła. Riefenstahl usiłuje odpierać ataki. Twierdzi, że nikt w tym czasie by Hitlerowi nie odmówił (mowa, oczywiście o latach 30.): Cały świat uwielbiał Hitlera. Rok później pan Churchill powiedział: „Zazdroszczę Niemcom ich przywódcy”. Widziałam tamtych wszystkich dyplomatów na wiecu w Norymberdze. Zabiegali o względy Hitlera, ale nie sfilmowałam tego.

Efekt tej rozmowy był zaskakujący – po programie Leni dostała 500 listów i masę telefonów z wyrazami wsparcia od widzów. Niemcy były zmęczone życiem w zbiorowym poczuciu winy. 

Odnosząc się do kwestii wypowiedzianej przez widza po projekcji na festiwalu, Veiel stwierdził, że na styku sztuki i władzy dzieją się rzeczy, których nie sposób jednoznacznie ocenić i nawet on sam – przyznał – nie wie, jak by się zachował, gdyby nagle stanął przed nim ktoś oferujący nieograniczony budżet i dający mu jedyną w swoim rodzaju szansę na realizację artystycznych ambicji. 

Jedna z wychodzących z kina młodych dziewczyn powiedziała do innej: „Mój ojciec ma ten album. Podziękował mi bardzo i powiedział, że nigdy go nie otworzy”. Jak zrozumiałam, chodziło o jeden z wielu znakomitych fotograficznych albumów autorstwa Leni Riefenstahl. 

„Riefenstahl”, reż. Andres Veiel, 2024, 120 min

Join the discussion