Slow Life

Idę sobie, patrzę, a tu warszawska Praga się cywilizuje. Na dzielni stanął dziwny obiekt podobny do modnych ostatnio miejskich uli, co na dachach hoteli zaczęły rosnąć. Podchodzę. W wyobraźni już widzę te łapska podkradające miodzio przy każdej okazji i denerwujące się robotnice. Ale nie, uff, to tylko HOTEL DLA OWADÓW.