Smaki

Pijąc to wino, dziarsko dożyjesz setki

Najprostszy sposób na długowieczność? Krokomierz, dyżurna gomółka owczego sera i piwniczka pełna Cannonau di Sardegna.

Pora wyciągnąć ostateczne wnioski ze stylu życia sardyńskich pasterzy. W końcu na ich wyspie stężenie żwawych, zadowolonych z życia stulatków monstrualnie przekracza cywilizacyjne normy. Naukowcy wzięli ich pod lupę i stwierdzili, że to zbawienne połączenie ich tradycyjnego napitku – wina Cannonau i owczego sera, pecorino sardo.
W pierwszym eliksirem są polifenole, których jest parę razy więcej niż w przeciętnych winach, w drugim – duża zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych. Ta dubeltowa broń na wszelkiego typu uwiądy, raki i zawały właśnie tak świetnie konserwuje do dziś Sardyńczyków, nawet jeśli godzinami nie uganiają się za owcami. Choć duża ilość pieszych wycieczek, jak powszechnie wiadomo, efekt ten wzmacnia.
Przy Cannonau di Sardegna zatrzymam się na dłużej. To dziwak, indywiduum. Outsider, którego prędzej pokochasz, niż zrozumiesz.  Poznałam go pewnego wieczora w miejscowości o dziwnej nazwie Arbus, gdzieś na zachodnich rubieżach wyspy, tych zdecydowanie mniej uczęszczanych przez turystów. W tle mruczała trąbka Paolo Fresu,
a gospodyni Anna nalała mi do kieliszka oleistej ciemnej cieczy, która pachniała tak przedziwnie, bujnie i jakoś tak… oskarżycielsko.

giuseppesedilesu.com
giuseppesedilesu.com

Kiedy spróbowałam tego, jak się okazało, domowej produkcji Cannonaua, odniosłam wrażenie, że wszystko w nim jest na odwrót. To, co w innych winach jest pobrzmiewającym długo na języku echem, tu stanowi żwawą uwerturę. I tak dalej. Jakieś niezrozumiałe w winie nuty solne też się przebijają i koniec końców uznałam, że najlepiej określa je słowo „smutne”. Ale w tym pozytywnym sensie (tak jak każda smutna melodia jest piękna, a wesoła niekoniecznie). Potem trafiały mi się też inne odcienie smakowe Cannonau, ale wszystkie je łączyła jakaś nieokreślona mroczność. Dobrze ilustruje ją etykieta wina z winnicy Giuseppe Sedislesu. A jeszcze lepiej drzewka winorośli. Wyglądają jak zbuntowany, wygrażający pięściami tłum. Zwłaszcza zimą.

giuseppesedilesu.com sedilesu_03
giuseppesedilesu.com

 

 

_09
giuseppesedilesu.com
jerzuantichipoderi.it.com
jerzuantichipoderi.it.com
jerzuantichipoderi.it
jerzuantichipoderi.it

 

4 comments

  • ekskluzywny blog z wypracowaniami dla profesjonalistów. a ja bywam głupia i wolę szczere bredzenie zamiast wypracowanego z uwerturami. kultura na poziome znanym tylko muzealistkom. celebracja żywnością i napitkiem – wolę celebrować ludzi. myśli-bibeloty co to podniecają przy zauważeniu – jak na konkurs, i kupnie a potem się kurzą nikomu niepotrzebne. zapraszasz do świata bezosobowej urody, świata o alabastrowej cerze, bez wągrów – szkoda, że nie jestem twoim targetem. poza tym bardzo tu ładnie

    • Każdy blog ma swojego hejtera lub hejterkę. Cieszę się, że mój ma tak inteligentną. A jak będzie wierna do tego, to napiszę też o wągrach.

  • hejterka to osoba która ma swoje zdanie i nawet chce jej umieszczać owo w pustym miejscu z nagłówkiem: skomentuj – ?
    żeby nie być hejterką co kojarzy mi się z agresją bez rekcji jak radość kiboli w Poznaniu ostatnio, nie będę czytać.

  • Tylko nie zabieraj proszę Ciebie zabawek, zabawki dobra rzecz.

Comments are closed.